朱印 – shuin

Problemem każdej dalekiej podróży są pamiątki. Co takiego można sobie kupić, co będzie przypominało o chwilach spędzonych dalekich miejscach, co nie będzie:
a) kiczowate,
b) oklepane,
c) nie będzie wymagało kupienia drugiej walizki
i d) nie uczyni nas bankrutami?
Dla podróżujących do Japonii mam dobrą radę: zainwestujcie w shuiny.

Shuin, to pieczęć, którą odbija się na papierze jako dowód odwiedzenia świątyni buddyjskiej lub/i shintoistycznej. Na temat ich pochodzenia istnieje kilka teorii, np. według Wikipedii miały one coś wspólnego z kopiowaniem sutr. Ja z kolei w Japonii słyszałam, że stanowiły one dowód odbywania pielgrzymki po świątyniach w czasach Edo, kiedy nikt nie mógł swobodnie przekraczać granic między poszczególnymi prowincjami kraju – z wyjątkiem pielgrzymów właśnie. Być może właśnie pielgrzymi wprowadzili zwyczaj zbierania owych pieczęci w specjalnie przeznaczonych do tego notesach zwanych shuinchō (朱印帳). 

20150930_154923

Mój osobisty shuinchou, czyli notes do zbierania kaligrafii. Okulary obok mają posłużyć pokazaniu, jak bardzo ów notesik jest miniaturowy i uroczy (a to, ze przy okazji się chwalę nowymi okularami, to ćśśśśś… 😀 )

Aby otrzymać shuin, należy po zwiedzeniu całej świątyni udać się do specjalnie oddzielonego pawilonu lub okienka w pawilonie, grzecznie powiedzieć, po co się przyszło, i uiścić niewielką opłatę. Z reguły wynosi ona 300 jenów (ok. 10 zł), chociaż w Meiji-jingu liczą sobie aż 500…popularna świątynia, to sobie mogą pozwolić na zawyżanie stawek. Osobiście czułam się tym urażona, ale może to moja polska, narzekająca natura. 😉

Wracając do tematu: osoba siedząca w okienku shuinowym najpierw odbija pieczęć (lub pieczęci, jeśli jest ich więcej) na stronie zeszytu. Następnie pieczęcie te pokrywa kaligrafią. W skład kaligrafii najczęściej wchodzi formalna i popularna nazwa świątyni oraz data. W świątyniach kiotyjskich nieodłącznym elementem zdaje się być fraza hohai (奉拝), które można przetłumaczyć jako „modlitwa pełna szacunku”. Co ciekawe, nie zauważyłam tego złożenia na żadnym z shuinów  uzyskanych poza Kioto.

Wydaje mi sie, że co najmniej połowa uroku shuinów polega właśnie na fakcie otrzymania kaligrafii. Na dodatek kaligrafie te nie są robione przez byle kogo – zajmujące się nimi osoby (mnisi buddyjscy lub kannushi w świątyniach shinto) zajmują się nimi przez większość swojego życia. Nawet moje niewprawne oko umie dostrzec ich mistrzostwo, jakże różne od moich własnych, niespecjalnie udanych prób.

Shuiny pokazała mi moja senpai z japonistyki, Dorota, której uprzejmości nadużywałam w czasie wycieczki do Kioto. Gdy pierwszego dnia poszłyśmy na pchli targ do Kitano Tenmangu, Poprosiła mnie, bym zaczekała na chwile, bo ona musi kupić shuin. ja wtedy nie wiedziałam, co to jest, wiec grzecznie czekałam robiąc zdjęcia. Ale po jej powrocie z tłumu oblężającego kącik z pamiątkami zapytałam się, po co ryzykowała tam życie. W odpowiedzi pokazała mi elegancki granatowy notes z kaligrafiami… i ja wiedziałam, ze też muszę mieć taki, albo umrę.

Swój notesik kupiłam za 800 jenów w następnej świątyni, jaką zwiedzałam, czyli Kinkakuji, słynnym Złotym Pawilonie. Trochę co prawda mnie zmartwiło, że nie jest taki mega duży i elegancki, jak ten Doroty, ale…okładka w kolorach ziemi ma w sobie coś z herbacianej estetyki wabi, a poza tym mały rozmiar jest bardziej praktyczny. Nie bez znaczenia był tez fakt, że okładka jest pokryta czystym jedwabiem. Niestety następnego dnia, podczas zwiedzania Ginkakuji, plecak przesiąkł mi od deszczu i się trochę zmechaciła. Ups. Shuinchou po przejściach.

Nieraz zapominałam zabrać shuinchou ze sobą idąc do świątyni – na szczęście pieczęć można też dostać na osobnej kartce w kopercie. W domu po prostu wklejałam te kartki do notesu. Przez to samo roztargnienie mam dużo mniej kaligrafii niż mogłam zdobyć (brzmi to trochę, jak gra w Pokemony – złap je wszystkie! Ale fakt, że się włącza taka ambicja po pewnym czasie…). Te, które mam, są jednak dla mnie bardzo cenne. Są bowiem z nimi związane wyłącznie dobre wspomnienia.

Jeśli uda mi się wrócić do Japonii, planuję powiększyć swoją kolekcję. Zarówno o nowe kaligrafie, jak i nowe wspomnienia. ❤

Dodaj komentarz